poniedziałek, 14 maja 2012

Bakłażan Pułapka

Na przykład taka Dominika zarzuca mi, że zdjęcia wkleiłam za małe, i że potraw na nich nie widać. Zdjęć nie umiem robić do tego stopnia, że jak już nawet jakiś aparat przewinie się przez moje ręce, to zaraz ginie. Tym sposobem zginęła niepozorna idiotenkamera Pewnej Osoby. Na szczęście gdzieś tu u nas w domu, w innym wypadku już bym nie żyła.
Ma to swoje dobre strony. Bo weźmy te pokrzywy a la szpinak z poprzedniego postu. Gdyby je ktoś niedbale rozrzucił po podłodze, sama nie odróżniłabym ich od wymiotów mojego kotka, który lubi uwolnić z żołądka, co mu tam akurat zalega, zawsze w niespodziewanym momencie, żeby była szansa, że ktoś w to wdepnie.
Jeśli moje zdjęcie rzeczywiście by pokazywało pokrzywy z jajkiem, a nie tylko sugerowało ich obecność na talerzu, musiałabym tę potrawę poddać jakimś poważnym zabiegom kosmetycznym, albo przez swoją najlepszą przyjaciółkę słusznie mogłabym być podejrzana o działania dywersyjne i to na samym początku pisania bloga. (Zdjęcie w ogóle było możliwe dzięki cierpliwości i wyrozumiałości Pewnej Osoby, wykonane zostało jej czyli jego komórką , której ja niestety dotykać nie mogę).
Przemyślałam sprawę i postanowiłam nie dążyć do nieosiągalnej dla mniej doskonałości, a zamiast tego skoncentrować się na potrawach o enigmatycznym wyglądzie i smaku godnym dłuższej refleksji. Bakłażan wygląda tak.


Nie widać go za bardzo, ale jest tam, a raczej był, bo został zjedzony.

Bakłażan Pułapka (przygotowanie)
  • Dwa bakłażany (myślałam, że w ten sposób przygotuję porcję, która starczy na dwa dni, ale w ostatnim momencie przez kuchnio-salon przewinął się Władzio)
  • Cukinia, która dłuższy już czas leżała w lodówce, ale wyglądała OK, i nikt by jej nie podejrzewał o żadną złośliwość
  • Młoda cebulka dymka, znalazłam w domu jedną, nikt nie dał się wysłać po więcej, ale jedna to za mało
  • Pomidor, albo dwa pomidory
  • Oliwa z oliwek
  • Czosnek
  • Świeża bazylia, natka pietruszki, szczypiorek
Jeśli chodzi o bakłażana cała tajemnica, moim zdaniem, polega na tym, żeby go najpierw zgrillować. Kładę go w całości do piekarnika (temperatura 200 stopni), i mniej więcej po 15 lub 20 minutach zaglądam. Powinien ten bakłażan być bardzo miękki w dotyku i już lekko przeciekać, ale skórki broń Boże nie należy zwęglić, co więcej niech ta skórka nie całkiem odchodzi od miąższu. Zazwyczaj niestety grilluję bakłażana za krótko, albo za długo, w tym konkretnym przypadku  wyszedł w sam raz. I aż sama się dziwię, że go w tej fazie nie poleciłam sfotografować. Wyglądał naprawdę fascynująco (co wcale nie znaczy, że apetycznie).
Jak już bakłażan siedzi w piekarniku (a wspominałam, że piekarnik trzeba najpierw rozgrzać? Ale to chyba się rozumie samo przez się, chociaż dla mnie się nie rozumiało i na własnych błędach musiałam się tego nauczyć) można przygotować oliwę. Podobnie jak sos do sałatek. Czyli do oliwy wrzucamy czosnek, jakie chce kto przyprawy – ja lubię zioła prowansalskie, świeżą bazylię i świeże oregano jeśli mam, ewentualnie świeży szczypiorek – mieszamy energicznie, i niech to sobie chwilę stoi jednocząc smaki.
Pomidora kroimy w grube plastry, tak samo traktujemy cebulę dymkę, a jeszcze lepiej cebule (jeden znak diakrytyczny potrafi bardzo smak odmienić) i nieszczęsną cukinię.
I potem do naczynia żaroodpornego wlewamy trochę oliwy i układamy warstwami bakłażan, cebula, cukinia, pomidor.
Ja każdą warstwę dodatkowo skrapiam oliwą i posypuję ziołami prowansalskimi.
Jeśli chodzi o to czy pieczemy w naczyniu otwartym czy zamkniętym różne są szkoły. Nie mam naczynia z pokrywką, więc stosuję folię aluminiową, bo uważam, że w innym wypadku potrawa zanadto wysycha. Inna sprawa dyskusyjna to czas pieczenia. Według przepisów przeze mnie wynajdowanych bakłażan początkowo już podgrillowany nie musi się piec długo. Ale ja go trzymam ok. 40 minut, bo inaczej całość wydaje mi się nieco surowawa.
Smacznego, a w następnym poście wyjaśnię na czym pułapka polega.

Agnieszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz