Ostatnio robię piekarnikowe frytki namiętnie z wszystkiego co mam pod ręką.
Zaczęło się od batatów, które nam strasznie przypadły do gustu. Marchewkę i pietruszkę też już ćwiczyłam. A że ziemniaków nie jadam i wyczerpały się inne możliwości, w końcu musiał przyjść czas też na seler.
Seler to jedyne warzywo, do którego myślałam że już się nie przekonam, ostatni bastion uprzedzeń z przeszłości. Już oswoiłam marchewkę, pietruszkę, buraka, pora. A selera do tej pory nie udało się.
No i stało się. Od tej chwili oficjalnie nie ma warzywa którego bym nie zjadła z przyjemnością. Seler w takiej formie jest pyszny i bardzo dekoracyjny.
FRYTKI Z SELERA
Składniki:
(na 1 blachę - porcja dla dwojga)
- dwa nie za duże selery
- łyżka świeżego tymianku cytrynowego
- szczypta tymianku suszonego
- szczypta soli
- 2 łyżki oliwy z oliwek
Selery obrać i pokroić w słupki. W misce dokładnie wymieszać pokrojone warzywa z oliwą, solą i tymiankiem. Wysypać na blachę wyłożoną papierem i rozłożyć równomiernie, tak żeby mogły się ładnie i równo przypiec. Zapiekać w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni, do przyrumienienia. U mnie było to 30 minut + 20 minut z termoobiegiem. Termoobieg się tu przydaje, bo ładnie frytki wysusza i przyrumienia.
Ot i cała filozofia, a przyjemność niesamowita, takie proste danie a ostatnio lepszego sobie nie mogę wyobrazić.
Dominika
takie selerowe frytki, świetny pomysł
OdpowiedzUsuńale super! nawet na mój studencki budżet pasują :)
OdpowiedzUsuń