Zupa zimowa w związku z niekończącą się zimą. Nie było jej w planie, urodziła się z nagłej potrzeby serca i tęsknoty. Przelotna myśl niemal natychmiast została zrealizowana, dzięki temu, że do owej zupy nie potrzeba nic więcej oprócz bulionu, cebuli i wina. A wszystkie te produkty były szczęśliwie w zasięgu ręki. Pyszna, esencjonalna i rozgrzewająca.
Składniki:
- 6 dużych cebul
- 1,5l bulionu - u mnie był bulion z indyka obficie doprawiony goździkami przez Adama, ale przy zupie na winie to nie przeszkadzało, można zastąpić wywarem warzywnym
- pół szklanki białego wytrawnego wina
- całe mnóstwo majeranku
- sól i pieprz
- 2 łyżki oliwy
Cebulę pokroiłam w piórka. Zeszkliłam na oliwie w garnku. Zalałam bulionem, posypałam majerankiem. Zagotowałam i na małym ogniu pod przykryciem gotowałam około pół godziny. Pod koniec wlałam wino, doprawiłam, dodałam jeszcze sporo majeranku.
Nie posypywałam żółtym serem, nie podawałam z bagietką a i tak była pyszna. Adam prorokował, że nie dam rady zjeść całego gara tej zupy ale pomylił się. Oczywiście nie na jeden raz, zajęło mi to trzy dni. Na trzeci dzień zupa była równie pyszna.
Dominika
A podajesz ją z żółtym serem?
OdpowiedzUsuń--
Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://www.kulinarnyblog.pl
Nie, ponieważ żółtego sera unikam. Ale była pyszna bez sera.
Usuń