Pieczoną cieciorkę uwielbiam. Do tej pory jadłam parę razy po prostu jako chrupki z piekarnika. Ale dopiero w sałatkach widać jej pełną moc. Wymieszana z sałatą i dodatkami, jeszcze lekko ciepła i krucha, jest bezkonkurencyjna. Dziś wg przepisu z bloga Massala, moje zmiany polegały głównie na dodaniu bazy z sałaty i rukoli, w ten sposób sałatka robi się lżejsza.
Składniki:
(porcja obiadowa dla jednej osoby lub jako dodatek dla dwóch)
- szklanka suchej ciecierzycy
- po szczypcie tymianku i bazylii
- 2 ząbki czosnku
- 4 duże liście sałaty lodowej
- garść rukoli
- kilka listków mięty
- kozi ser solankowy - 2 lub 3 plastry
- sól i pieprz
- łyżka soku z cytryny
- 3 łyżki oliwy
Ciecierzycę namoczyłam na całą noc. Następnego dnia ugotowałam do miękkości, około 20-30 minut. Ugotowaną ciecierzycę wymieszałam dokładnie z 2 łyżkami oliwy, bazylią, tymiankiem i roztartym czosnkiem. Wyłożyłam na blachę i piekłam w temperaturze 180 stopni około 20 minut - do lekkiego zarumienienia. Po upieczeniu wymieszałam z porwaną na kawałki sałatą i rukolą oraz posiekaną miętą. Posypałam pokruszonym serem i polałam dressingiem z oliwy, soku z cytryny, soli i pieprzu. Najlepsza na ciepło - do zjedzenia od razu.
Ja tym razem zrobiłam z ugotowanej własnoręcznie ciecierzycy (również na potrzeby bloga, w końcu nie wypada iść na łatwiznę). Ale robiłam takie sałatki również z puszkowej cieciorki, wtedy jest zdecydowanie szybciej, smak ten sam. Tylko trzeba uważać, napotkałam w sklepie puszki cieciorki zawierające jakieś bliżej niezidentyfikowane aromaty naturalne, albo cukier nie wiadomo w jakim celu.
Dominika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz