Czyli chwilowy odpoczynek od gotowanego kalafiora i kalafiorowego puree, które skądinąd bardzo lubię. Ale nie zaszkodzi wypróbować innych smaków. Przepis z mojego ulubionego bloga choosing raw, w postaci niemal niezmienionej, wodę jedynie zastąpiłam mlekiem kokosowym.
Składniki:
- kalafior
- 5 daktyli
- 2 łyżki masła migdałowego - ja miałam kupione, można zrobić samodzielnie (opis tutaj)
- pół łyżeczki cynamonu
- ćwierć łyżeczki soli
- 3/4 szklanki mleka kokosowego
Ponieważ miałam dość wysuszone daktyle, najpierw je trochę namoczyłam, żeby odrobinę zmiękły. Wszystkie składniki oprócz kalafiora zblendowałam razem na sos. Mikstura powinna być o konsystencji śmietany, dlatego najpierw trzeba nalać mniej mleka i w razie czego dolać. Zblanszowałam kalafior (tego nie było w pierwotnym przepisie ale obawiałam się, że może być zbyt suchy - nie musicie chyba tego robić). Podzielony na różyczki kalafior wymieszałam porządnie z sosem. Wyłożyłam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Piekłam w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni około pół godziny, generalnie trzeba co jakiś czas sprawdzić czy już, powinien być lekko chrupiący z wierzchu.
U mnie było trochę za dużo płynu, więc spłynął z kalafiora, ale miało to swoje dobre konsekwencje. Płyn na blasze podczas pieczenia utworzył pyszną chrupiącą skorupkę. Zebrałam ją z blachy i zjadłam razem z kalafiorem, nic się nie zmarnowało.
Dominika
Świetny pomysł, wypróbuję...
OdpowiedzUsuńbardzo fajny przepis, ja zawsze dodaje cynamon do kalafora i czasami suszone owoce. chetnie sprobuje <3
OdpowiedzUsuńsuszone owoce dodawałam już wcześniej, cynamon pierwszy raz. Odtąd będę częściej :)
Usuń