Dostałam szczaw działkowy, spory pęczek. Szkoda go było nie wykorzystać, chociaż niewiele z nim miałam wcześniej styczności. Wykorzystałam przepis Edyty z bloga EKO QUCHNIA. Rzadka u mnie wersja niemiksowana zupy sprawdziła się, wykorzystałam słodkie ziemniaki. Ale można dać zwykłe lub nie dawać wcale, innych warzyw w zupie jest wystarczająco dużo.
Składniki:
- spory pęczek szczawiu - na patelni bardzo znika
- 2 marchewki
- pietruszka
- kawałek selera
- pół batata (słodkiego ziemniaka)
- cebula
- 2 łyżki tahini - pasty sezamowej niesłodzonej
- oliwa
- 2 listki laurowe
- kilka ziaren ziela angielskiego
- gałązka świeżego tymianku
- gałązka świeżego cząbru
- 1/4 łyżeczki kurkumy
- pieprz i sól do smaku
W garnku zagotowałam litr wody. Wrzuciłam wszystkie przyprawy. Obrałam i pokroiłam warzywa w kostkę i ćwierćplasterki, dorzuciłam do garnka wszystkie z wyjątkiem batata. Pokroiłam w kostkę obraną cebulę, szczaw umyłam i posiekałam. Cebulę zeszkliłam na oliwie, dodałam szczaw i pastę tahini, poczekałam aż szczaw zmięknie. Do garnka dorzuciłam kostki batata. Kiedy batat będzie prawie miękki (nie wolno przedobrzyć, bo się rozpadnie), dorzuciłam szczaw z cebulką. Chwilkę gotowałam ale naprawdę niedługo. Doprawiłam pieprzem i solą.
Zupa nadaje się do odgrzewania. Ja odgrzewając dorzuciłam jeszcze trochę przesmażonego szczawiu i tahini. Przy odgrzewaniu bataty i tak się rozpadły, ale to nie szkodzi. Zupa nie jest bardzo kwaskowa, więc raczej będzie wszystkim smakować.
Dominika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz