Potrawa może banalna i oczywista ale wcale z tego powodu nie mniej smaczna. Warzywa upieczone w piekarniku najprościej jak się da, bez krojenia nawet, polane czymś w rodzaju ziołowego dressingu z moich osobistych upraw balkonowych, z których jestem bardzo dumna. To mój pierwszy rok tych upraw - z nasionek - eksperyment zakończony pełnym sukcesem, wbrew przekonaniom pewnych osób, twierdzących jakobym była permanentnym zabójcą roślin.
Potrawa robi się naprawdę sama, a zestaw ziół, dobrany wg kryteriów "daję wszystko co wyrosło", pewnie nie jest książkowy ale sprawdził się znakomicie i smakuje mi niewiarygodnie.
Dobór warzyw zresztą był równie przemyślany i obejmował wszystko co leżało na stole i nieszczęsną cukinię z lodówki, której uparcie próbuję się w ten sposób pozbyć.
PIECZONE WARZYWA
(1 porcja obiadowa lub dwie jeśli użyte jako dodatek)
Składniki:
- 1 batat
- pół cukinii
- dwie marchewki
Marchewkę oskrobałam, cukinię umyłam i przekroiłam na pół, podobnie batat. Taki sposób pieczenia batata odkryłam niedawno i uważam że jest najlepszy. Nie trzeba obierać, a po upieczeniu sam wychodzi ze skórki i strat jest najmniej. Warzywa natarłam oliwą, leciutko posypałam solą i ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Zapiekłam w temperaturze 200 stopni około 40 minut, do miękkości.
MIKSTURA ZIOŁOWA
Składniki:
- koperek
- tymianek cytrynowy
- bazylia - u mnie dwie odmiany, zwykła i czerwona
- oregano
- liście kolendry
- oliwa
- sok z cytryny
- sól i pieprz
Zioła obcinałam z krzaków nożyczkami i tymi samymi nożyczkami pokroiłam na drobniej wprost do miseczki. Dolałam oliwy i soku z cytryny, posoliłam i popieprzyłam. Wymieszałam i odstawiłam na chwilkę żeby troszkę się przegryzło.
Po upieczeniu warzyw, przełożyłam je na talerz, polałam obficie miksturą i natychmiast zjadłam. Jak widać na zdjęciu zieleniny było naprawdę dużo, smakowało bosko.
Dominika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz