Chociaż wizualnie dość ciemna i ponura, smakowo bardzo mnie pozytywnie zaskoczyła. Chociaż wiem już, że botwinka może być pyszna, to dalej jest dla mnie warzywem niełatwym. Miałam więc obawy. W trakcie gotowania tez byłam niespokojna, bo długo długo nie nabierała smaku, wydawało się że będzie wodnista, zwłaszcza że nie była zbyt gęsta. Ale w końcu okazało się, że jest w porządku. Z dużą ilością cytryny, która sprawiła cuda, doprawiona nie tradycyjnie - kuminem i kolendrą. I ze świeżą kolendrą, jeszcze bardziej niezwykła.
Przepis z bloga Bea w kuchni, zupy Bei z reguły są przepyszne - ponieważ główny skład znacznie zmieniłam, to właściwie z przepisu pozostał zestaw przypraw. Ale to właśnie jest sedno tej zupy.
Składniki:
(na duuuży gar zupy)
- pół kilograma botwinki
- pół kilograma ziemniaków
- 1,5 cebuli
- 3 ząbki czosnku
- 2 łyżki oliwy
- pół litra bulionu warzywnego - z lubczykiem
- 2 litry wody
- łyżka mielonej kolendry
- 2 łyżeczki mielonego kuminu
- łyżeczka cynamonu
- 4 cytryny
- 2 łyżki cukru trzcinowego
- sól i pieprz do smaku
- świeża kolendra lub koperek do podania
Posiekaną cebulę i czosnek zeszkliłam na oliwie. W międzyczasie Adam pokroił botwinkę i ziemniaki w drobna kostkę. Do cebuli dorzuciłam zmieloną kolendrę, kumin i cynamon, chwilę przesmażyłam. Wrzuciłam ziemniaki i botwinkę, zalałam wodą i bulionem (można użyć tylko wody lub tylko bulionu - ja po prostu więcej bulionu nie miałam). Zagotowałam i na małym ogniu pod przykryciem gotowałam około 30 minut - do miękkości warzyw. W trakcie przyprawiłam solą, pieprzem i cukrem. Potem wlałam sok z dwóch cytryn ale i tak okazało się że wyciskaliśmy sok do zupy na talerzach, naprawdę cytryny nie można do tej zupy żałować. W sumie wyszło na ten garnek około 4 cytryn. Po dolaniu soku z cytryny chwilę jeszcze gotowałam. Bezpośrednio na talerzu dodawałam jeszcze świeżą posiekaną kolendrę a następnego dnia koperek. Nie umiem powiedzieć, która wersja mi bardziej smakowała. Świeża kolendra nadawała mocny aromat i inny nieco wymiar zupie, koperek natomiast był trochę bardziej neutralny, obie wersje pyszne, absolutnie nie należy z tych ważnych dodatków rezygnować.
Zupa nie była zbyt gęsta, dla mnie w sam raz, ale jeśli ktoś woli zupy w których może stać widelec,to można dać od 1,5 do 2 litrów płynów w sumie.
W tym sezonie udało mi się zdążyć na botwinkę, nawet dwa razy i oba udane. Poprzednio była w formie jarzynki i była też pyszna.
Dominika
Uwielbiam zupę botwinkową. Jest moją ulubioną obok kalarepkowej, pomidorowej, ogórkowej i ostatnio fasolowej :)
OdpowiedzUsuńA ja do tej pory botwinkowej nie doceniałam :(
Usuń