Jakoś tej jesieni kręcę się cały czas wokół dyni. Choć nie jest to zamiar świadomy, raczej po prostu tak wychodzi i w tę stronę prowadzą mnie meandry życia i żołądka. Dziś gulasz, czyli potrawa sycąca, rozgrzewająca i nadająca się do zjadania przez kilka dni. Inspirację znalazłam tutaj, zmieniłam trochę składniki i uprościłam sposób przygotowania, bo taki gulasz jest w mojej opinii stworzony do bycia potrawą jednogarnkową.
Składniki:
(4 porcje)
- 2 małe cebule
- 500g dyni
- 3/4 szklanki czerwonej soczewicy
- 200g mrożonego szpinaku w liściach
- 2 ząbki czosnku
- 145g koncentratu pomidorowego - u mnie nieduży słoiczek koncentratu bio bez żadnych dodatków, tylko pomidory
- liść laurowy
- 2 ziarenka ziela angielskiego
- płaska łyżeczka wędzonej papryki
- 1 litr wody
- oliwa
- sól i pieprz do smaku
W garnku rozgrzałam oliwę i wrzuciłam na nią pokrojoną w kostkę cebulę, smażyłam dopóki się nie zeszkliła. Dorzuciłam obraną i pokrojoną w kostkę dynię, pokrojony szpinak, soczewicę, dodałam koncentrat pomidorowy, przyprawy, płaską łyżeczkę soli i zalałam wszystko litrem wody. Zagotowałam i gotowałam na małym ogniu pod przykryciem 20 minut. Dorzuciłam posiekany drobno czosnek i dusiłam do osiągnięcia pożądanej miękkości i konsystencji, pod koniec można jeszcze doprawić do smaku.
Gulasz mi bardzo smakuje, jest miłą odmianą po wszystkich przerobionych przeze mnie modnych warzywnych daniach orientalnych - indyjskich, tajskich, z mlekiem kokosowym. Ten jest bardzo swojski, z lekkim aromatem wędzonki. Adam miał zastrzeżenia do konsystencji potrawy (za ciapowata), ale ja mam słabość do mocno uduszonych warzyw. Jeżeli ktoś woli bardziej wyrazistą strukturę, można krócej dusić warzywa.
Dominika
i dobrze, że tak Cię prowadzą, bo ten gulasz jest wspaniały! ;)
OdpowiedzUsuń