Tak dawno nie jadłam kaszy na śniadanie, że nagle zapragnęłam to nadrobić. Tyle, że używając moich zapasów rozmaitości z szafki, a nie ograniczając się tylko do owsianki czy jaglanki. Kasza wyszła znakomita, kremowa i wilgotna, słodka i delikatna. Inspiracją był przepis z bloga choosing raw.
Składniki:
(śniadaniowa porcja jednoosobowa)
- kasza jaglana, ziarno amarantusa i kasza quinoa w równych proporcjach, w sumie pół szklanki
- szklanka wody
- szczypta soli
- 250ml mleka kokosowego
- garść daktyli - używam niedosładzanych i niekonserwowanych
- garść rodzynek - używam niesiarkowanych
- łyżka zmielonego siemienia lnianego
- łyżeczka soku z cytryny
- do podania syrop z agawy i banan, może być dowolny owoc
Kaszę jaglaną i quinoa wypłukałam i odsączyłam. Zalałam kasze i amarantus wodą, dodałam szczyptę soli. Zagotowałam i na małym ogniu pod przykryciem gotowałam aż do wchłonięcia wody, około 30 minut. Dodałam mleko kokosowe, posiekane daktyle i rodzynki. Gotowałam kilka minut, po czym dodałam zmielone siemię lniane i sok z cytryny. Wymieszałam i gotowałam jeszcze chwilkę, do momentu kiedy kasza nie była już płynna, ale nie za gęsta. Jadłam z wkrojonym bananem i polaną odrobiną syropu z agawy.
Przepis dodaję do akcji:
Dominika
cudo! cudo! :) oczywiście dodaję do obu akcji :) i do zakładek, żeby wkrótce wypróbować, bo brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię gorąco :)
uuuu, wygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńtakie śniadanie najlepsze ! tylko zdrowia :) i same smaczne składniki ;D
OdpowiedzUsuńAle pyszności! Bardzo fajny pomysł na śniadanie. :)
OdpowiedzUsuńI w ogóle, super blog!
dzięki, zapraszam do spróbowania, to bardzo smaczne śniadanie
Usuń