Przepis dla którego złamałam zasadę niejedzenia pomidorów. Jak widać zasady są po to żeby je łamać, byle nie za często. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że pomidory miałam z działki, więc chociaż pestycydów w nich nie było. Przepis z bloga Kasza Prodżekt u mnie nie prezentuje się tak pięknie jak w oryginale, jest mniej sosem a bardziej potrawą. Za to w smaku, jak można się było spodziewać, danie jest rewelacyjne, bardzo aromatyczne i intensywne. Zapisuję sobie w głowie ten przepis do wykorzystania przy innych roślinach, nie strączkowych. Świetnie sprawdziłby się na przykład jako główny składnik kalafior.
Składniki:
(na trzy obiadowe porcje)
- szklanka surowej suchej ciecierzycy
- 210g miękkich suszonych śliwek
- 4 nieduże cebule
- 2 bardzo duże ząbki czosnku
- 4 pomidory
- 3 łyżki octu jabłkowego
- oliwa
- pół łyżeczki cynamonu
- pół łyżeczki chili
- po ćwierć łyżeczki zmielonych: kuminu, kolendry i ziela angielskiego
- sól do smaku
Ciecierzycę namoczyłam na noc. Potem ugotowałam - około 30 minut. Na oliwie zeszkliłam posiekane w kostkę cebule. Dorzuciłam pokrojone w paski śliwki, ocet i pokrojone w kostkę pomidory. Dusiłam aż pomidory się rozpadły. Pod koniec dołożyłam zmiażdżony czosnek i przyprawy, a na samym końcu ciecierzycę. Wymieszałam wszystko, chwilę podgrzewałam aż ciecierzyca zrobiła się ciepła. Jedliśmy od razu. Część została odgrzana później i tez była pyszna.
Dominika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz