poniedziałek, 16 czerwca 2014

ZAKOCHAŁAM SIĘ W ROSOLE

Oczywiście nie w tradycyjnym polskim, chociaż go lubię. W wietnamskim (jak się później dopiero okazało, bo myślałam że chińskim), z dużą ilością surowej zieleniny i egzotycznymi aromatami. Zjadłam taki kiedyś w chińskiej restauracji i od tej pory marzyłam o nim. Teraz marzenie zrealizowałam i nie mogę przestać go jeść. Specjalnie narobiłam większą ilość bulionu i teraz mogę mieć taką zupę codziennie. Tamten rosół był co prawda z kurczakiem, a ja raczej mięsa nie przyrządzam, ale muszę stwierdzić, że ten mój wegański jest lepszy!!! Dla mnie to jest kwintesencja orientalnego smaku. Świeża kolendra, imbir i lekki zapach trawy cytrynowej, mnóstwo surowej dymki, boskie.

ROSÓŁ WIETNAMSKI
Składniki:
(na jedną porcję obiadową)
  • 2 szklanki bulionu warzywnego - u mnie z tego przepisu (tylko bez pieczarek, pomidora, i kopru), może być również bulion mięsno-warzywny
  • 1-1,5 cm. imbiru
  • spora szczypta suszonej trawy cytrynowej
  • cebula dymka
  • kilka gałązek świeżej kolendry (dla mnie im więcej tym lepiej)
  • 20-25 g makaronu z fasoli mung (może być makaron sojowy lub ryżowy) - 1/4 niedużej paczki
  • sos sojowy do podania - u mnie Tamari, bezpszenny
W garnku zagotowałam bulion. Dodałam do niego obrany i posiekany drobniutko imbir oraz suszoną trawę cytrynową zmieloną w młynku do kawy. Gotowałam na małym ogniu 3 minuty. Dodałam makaron i dalej gotowałam 5 minut. Zdjęłam z ognia i dodałam pokrojoną z grubsza dymkę i posiekaną kolendrę. Sosem sojowym doprawiałam już w trakcie jedzenia.
Długo nie mogłam rozpracować suszonej trawy cytrynowej. Nie da się jej rozgotować a wyławianie przed podaniem jest raczej słabo możliwe, jest za drobna. Dopiero zmielenie jej w młynku do kawy rozwiązało problem, dało się to zrobić mieląc od razu trochę większą ilość.

Dominika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz