W absolutnej niemocy, po ciężkiej i wyczerpującej pracy, popełniłam taką oto obiadową sałatkę, z tego co leżało w lodówce i wołało o pomoc. Rzodkiewki już były nie do zjedzenia na surowo, zmiękły i oklapły a kalarepka sucha i trochę zdrewniała. Bób też już wołał o zmiłowanie. No i jak zwykle sałatka wyszła rewelacyjna. Pomimo ponad dwóch lat spędzonych w kuchni cały czas mnie zdumiewa jak pyszne może być takie proste jedzenie. Cały weekend się nią żywiłam, a i Adam się załapał.
SAŁATKA Z BOBEM, KALAREPKĄ I RZODKIEWKAMI
Składniki:
(duża porcja obiadowa)
- kilka liści sałaty lodowej
- szklanka ugotowanego bobu
- kilka plastrów kalarepki
- pół pęczka rzodkiewek
- garść pestek dyni
- 2 plastry owczego sera pleśniowego - opcjonalnie, pierwsza sałatka była bez
- łyżka soku z cytryny
- 2 łyżki oliwy
- sól i pieprz
Plastry kalarepki i rzodkiewek podsmażyłam lekko na patelni grillowej, bez tłuszczu. Sałatę porwałam na kawałki, ułożyłam na talerzu. Na to kalarepka i rzodkiewki, ugotowany bób (nie obierałam go ze skórki, po co tyle dobra marnować) i podprażone na suchej patelni pestki dyni. Opcjonalnie można dodać kilka kawałków ostrego w smaku sera pleśniowego blue, u mnie owczy. Całość polałam dressingiem zrobionym z soku z cytryny, oliwy, soli i pieprzu.
Naprawdę nie znam lepszego jedzenia na lato.
Dominika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz