Buraki długo przeze mnie były zapomniane. Odkąd je ponownie odkryłam, zwłaszcza w wersji pieczonej, powracają w moich daniach w coraz to nowych wariacjach. W trakcie zimy ich dodatkową zaletą dla mnie jest intensywny kolor. Względy estetyczne i smakowe konkurują ze sobą o lepsze w sałatce z rukolą. Połączenie ciemno-zielonego z krwisto-czerwonym nadaje daniu wyrazisty charakter. To gotowy sygnał, nie ma co owijać się w kolejne koce, każde wyzwanie chętnie podejmiemy. Słodkawy burak idealnie się komponuje z nieco ostrym smakiem rukoli.
Składniki:
- kilogram buraków
- paczka rukoli (bo ja ostatnio niestety kupuję rukolę w hipermarkecie, rukoli powinno być moim zdaniem dużo)
- dojrzałe mandarynki, mogą też być słodkie pomarańcze
- ser feta (jeśli ktoś je sery)
- białą fasolę
- rodzynki i czosnek (moja ulubiona wersja)
- dwie łyżki oliwy z oliwek i skropić cytryną lub zrobić sos (oliwa z oliwek, cytryna, odrobina soli, pieprzu, łyżeczka gorczycy - musi postać z 1/2 godziny).
- oczywiście zawsze dobrze jest posypać orzechami włoskimi, słonecznikiem, lub dynią, jeszcze lepiej nasiona przed posypywaniem uprażyć.
U nas w domu problem z tą sałatką polega na tym, że krąg jej entuzjastów jest dramatycznie wręcz jednoosobowy. Składa się, jak łatwo się domyślić, ze mnie. Kiedy ostatni ją przygotowywałam nie udało mi się dostać rukoli. Kupiłam surowy szpinak i długo się zastanawiałam czego użyć, by sałatka miała wyrazisty smak. Wymyśliłam sos z gorczycą. Wstawiając do piekarnika buraki, jako osoba o miękkim sercu zapytałam Wicia i Pewną Osobę czy dorzucić im też ziemniaki. Był to duży błąd strategiczny. Cała trudność tej sałatki polega na tym, że buraki długo się pieką. Ja ich nie obieram i nie kroję, wrzucam je całe do żaroodpornego naczynia, podlewam oliwą z oliwek posypuję tymiankiem i rozmarynem. Może w przypadku buraków nieobranych nie ma to sensu, ale daje ładny zapach. Jeśli ktoś nie lubi piec warzyw w skórkach, uznaje to za obrzydliwe lub niezdrowe, do obranych, pokrojonych w ćwiartki lub grube plastry buraków może dodać plasterki czosnku. Ja bym tak robiła, gdyby mi się chciało, ale mam tę przypadłość, że często mi się nie chce. W każdym razie w jakiejkolwiek formie by nie były buraki w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku godzinę muszą posiedzieć (Jacek poleca pieczenie w nieco niższej temperaturze - 150 stopni - bo wtedy twierdzi, że się nie przypala). No więc gdybym nie spytała czy chcą ziemniaki, narastający przez godzinę głód przysporzyłby zwolenników mojej starannie wymyślanej sałatce. A tak gdy tylko wyjęłam naczynie żaroodporne i odwróciłam się zastanawiając czy może nie dorzucić też pokrojonego w kostkę kiszonego ogórka, Wicio i Pewna Osoba rzucili się, wybrali ziemniaki (oczywiście w łupinach) i dalej się nimi zażerać w sposób urągający wszelkiej estetyce, czyli palcami z użyciem jednego tylko talerza, gdzie wyrzucali resztki. Cynicznie przy tym mnie zapewniali, że obiad zrobiłam wyjątkowo udany. W takiej atmosferze przygotowywanie dalsze sałatki nie miało sensu. Gorące buraki z trudem obrane ze skórki, poukładałam sobie na talerzu polałam je sosem z gorczycą i zagryzałam smętnie liśćmi surowego szpinaku. Wiciu wyzywał mnie od intelektualistek. Tłumaczenie Wiciowi, ze rzeczownik "intelektualista" to nie jest obelga na nic się nie zda, dawno już więc je zarzuciłam.
Jeśli jednak udaje się tę sałatkę zrobić, to znaczy pokroić upieczone buraki w kostkę, dodać również pokrojone w kostkę mandarynki lub pomarańcze, wymieszać z rukolą polać sosem - to jest naprawdę przepyszna. (Szpinaku zamiast rukoli nie polecam, ale być może jestem zrażona, bo teraz burak+szpinak kojarzą mi się nieodparcie z ucztą grubianów, jeśli byście chcieli spróbować starannie dobierzcie towarzystwo).
PS.
Pracuję nad zwięzłością, ale życie tak pełne jest niespójnych ze sobą przygód, że trudno nie dać się porwać wirom dygresji. Od wiru do wiru, przyznaję, nie płynie się łatwo, ale za to jak miło kręci.
Agnieszka
Dokładnie taką sałatkę mam dzisiaj na kolację :)
OdpowiedzUsuńgenialna sałatka, może stanowić świetną przystawkę na imprezę :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością by mi posmakowała, zwłaszcza, że ostatnio wprost nie mogę się oprzeć pieczonym burakom :)
OdpowiedzUsuń