Dziś polecam książkę - Nora Gedgaudas "Pierwotne Ciało Pierwotny Umysł", polecam naprawdę nie tylko zwolennikom diety paleo ale wszystkim - mięsożercom, weganom, alergikom, walczącym z nadwagą albo z dzisiejszymi chorobami "cywilizacyjnymi". Dokładnie tak jak w podtytule, choć autorka wyrasta ze środowiska paleo, to książka nie na tym się skupia. Dawno nie czytałam tak obszernego przeglądu głównych zagrożeń żywieniowych dzisiejszego świata i wyjaśnienia mechanizmu ich działania. Nie z wszystkimi teoriami autorki zgadzam się do końca, ale warto skorzystać z jej szerokiej wiedzy i doświadczenia, jest to bardzo skrupulatny przewodnik po współczesnej diecie oraz konkretny instruktaż jak poprawić jakość swojego życia i co w tym celu zrobić. Na pewno działa też mocno otrzeźwiająco, na mnie w każdym razie tak podziałała, wszystkie mądre książki o żywieniu na mnie działają (co jakiś czas trzeba ten szok odnowić, żeby się nie rozleniwić).
Dzisiejsza sałatka nie jest w zasadzie według zasad tej książki, ale autorka w treści książki potwierdza zasadę, którą już wcześniej widywałam: trzymać się z daleka od wszelkich produktów sojowych, chyba że jest to soja fermentowana - jak tempeh właśnie lub sos sojowy tamari (tylko ten jest bezpszenny). W celu dokładniejszych wyjaśnień zachęcam do lektury książki.
Składniki:
(na 1 porcję)
- pół paczki tempeh - u mnie wędzony
- sos tamari do skropienia tempeh
- pół bakłażana
- odrobina oleju kokosowego do podsmażenia
- dwie garście rukoli
- oliwa
- sok z cytryny
- sól i pieprz
Tempeh pokroiłam w plastry i skropiłam sosem tamari. Bakłażan pokroiłam w plastry. Na patelni lekko nasmarowanej olejem podsmażyłam bakłażana i tempeh, do lekkiego zezłocenia po obu stronach. Wszystkie składniki sosu dokładnie wymieszałam razem. Na talerzu rozłożyłam rukolę, na to plastry bakłażana i tempeh. Wszystko polałam sosem. Jadłam sałatkę od razu, kiedy była jeszcze lekko ciepła, ale na zimno też jest smaczna.
Dominika
A czemu z daleka od produktów sojowych? Pytam, bo znajduję skrajne opinie i wypowiedzi. Na pewno w nadmiarze szkodzi i ja osobiście nie jadam soi za czesto, ale jestem ciekawa takich informacji:) I co sądzisz (lub autorka ksiązki) o mleku sojowoym i tofu?
OdpowiedzUsuńPs.wygląda pysznie:) Do tej pory nie jadłam tempeh, ciekawa jestem jak smakuje. Czy jest podobne do tofu?
Pozdrawiam
To dłuższy temat jest, po pierwsze zmodyfikowana, co nie zawsze jest opisane na opakowaniu. Po drugie kwas fitynowy w soi zmniejsza wchłanianie wapnia, magnezu, żelaza, miedzi i cynku, nie neutralizuje tych kwasów gotowanie ani kiełkowanie. Po trzecie zaburza wchłanianie białek ze względu na zawartość inhibitorów trypsyny. Po czwarte zawiera fitoestrogeny zaburzające gospodarkę hormonalną, powodują niedoczynność tarczycy i hashimoto, obniżenie libido u mężczyzn i zwiększa tempo dojrzewania u dziewczynek. Po piątezawiera spore ilości aluminium. Po szóste do przetwarzanie soi używa się heksanu - substancji uzyskiwanej w wyniku rafinacji ropy naftowej (tofu). Oczywiście autorka podaje konkretne badania naukowe na powyższe. Fermentacja usuwa kwas fitynowy i trypsyny zaburzające wchłanianie białek. To w dużym skrócie, w książce jest znacznie dokładniej.
UsuńTempeh jak dla mnie smaczniejszy jest od tofu, ma lepszą konsystencję i nie jest tak mdły.
Dzięki za odpowiedź,
Usuńpozdrawiam
Ja spotkałam się wielokrotnie z teorią, że kwas fitynowy neutralizowany jest na dwa sposoby - albo poprzez fermentację, albo poprzez kiełkowanie ziarna.
UsuńDlatego istnieją tylko dwa rodzaje zdrowego chleba: chleb 100% na zakwasie (fermentacja) lub chleb Esseński (ze skiełkowanego a nastepnie zmielonego zboża).
Chleb na drożdżach ze zwykłej, nieukwaszonej mąki kradnie nam wyżej wspomniane pierwiastki ze względu na kwas fitynowy.
I bądź tu mądry, które informacje są tymi właściwymi... ;(
Asia
Z mojej perspektywy to w ogóle nie ma za bardzo zdrowego chleba. Po pierwsze gluten a po drugie jemy go za często.
UsuńU mnie występuje tylko chleb gryczany 100% na zakwasie, więc pod tym względem ok. Ale bardzo go lubię i jem stanowczo za często, więc bilans wychodzi na zero :)
UsuńNapisałam o chlebie, ale tak naprawde to chodziło mi głównie o kwas fitynowy zawarty we wszystkich ziarnach i nasionach. Również we wszelakich mąkach.
Ja znam teorię, że kwas ten można zneutralizować za pomocą fermentacji (zakwasu) lub skiełkowania ziarna.
A z tej książki wynika, że kiełkowanie ziarna nie wchodzi w grę. Skuteczna jest tylko fermentacja soi.
I dlatego co teoria to inna prawda.
Asia
Książka wydaje się być ciekawa. Faktycznie o soi można przeczytać wiele sprzecznych informacji... A sałatka wygląda przepysznie :) Bardzo podoba mi się skład :)
OdpowiedzUsuńSwietny blog, gratulacje! Od 6 lat staram sie swiadomie i zdrowo odzywiac,oodkąd u mojego synka stwierdzono alergię na gluten,nabial i jajka.bardzo nam to na zdrowie wyszło :-). co myślisz o miso?dodaję najczęściej do zup,eko i bez pszenicy ofkors. Soi jako takiej wgl nie jemy l,ale naczytalam się o magicznych prozdrowotnych właściwościach miso i jakoś mnie to przekonalo.poza tym zupa "podkrecona"miso jest pyszna! Ciekawa jestem Twojego zdania.pozdrawiam. Karolina
OdpowiedzUsuńNo miso podobno bardzo w porządku, ponieważ jest to fermentowana soja. Nawet wyżej opisana Pani w swojej książce uznaje produkty z fermentowanej soi, chociaż nie wchodzą one w zakres diety paleo, której jednak książka dotyczy.
Usuń