Bez bobu latem nie mogę się obejść. Pyszny jest tylko ugotowany, z dobrym olejem lub oliwą, solą i pieprzem. Ale jakaś odmiana od czasu do czasu by się przydała. Ze znalezieniem alternatywy miałam olbrzymie trudności. Bo jeszcze przyznam się do jednej rzeczy: nienawidzę bobu obierać ze skórki - a niestety większość przepisów obieranie bobu zakłada. W końcu znalazłam prostą i pyszną odmianę w książce.
BÓB PO LIBAŃSKU - przepis z książki "JADŁONOMIA Kuchnia roślinna" Marty Dymek, z drobnymi modyfikacjami
Składniki:
|
|
Bób ugotowałam. Kumin i kolendrę zmieliłam w młynku do kawy. Cebulę pokroiłam w kostkę i zeszkliłam na oliwie wraz z wszystkimi przyprawami. Dodałam bób i chwilę podsmażyłam, za chwilę dodałam pomidory (rozdrobniłam je nieco), rodzynki i dusiłam do miękkości. W trakcie dosoliłam, pieprzu dodawałam przy konsumpcji. Za pierwszym razem zrobiłam używając jednej puszki pomidorów (nie miałam więcej), za drugim razem już miałam dwie. Nie umiem zdecydować, która wersja była lepsza. Prosta technologia, krótki opis, a efekt nieziemsko dobry.
Zastanawiałam się kiedyś, na czym polega niesamowity fenomen bloga Jadłonomia. Przecież wegańskich blogów są setki. Po wypróbowaniu wielu przepisów (z bloga i z książki), już chyba wiem. Ta kobieta po prostu umie prosto i pysznie gotować!!
Dominika
Czy to potem da się zjeść z łupinami? Jakoś nie wchodzą mi łupiny i zawsze bób obieram, choć to takie nudne
OdpowiedzUsuńJadłam. Smakowało. Polecam!
OdpowiedzUsuńtakiej wersji bobu jeszcze nie znałam
OdpowiedzUsuńJa również zawsze bób obieram
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak kiedyś nie przepadałam za bobem :)
OdpowiedzUsuń