Jak w tytule. Leniwe popołudnie i ogólna niemoc. Niemoc wyjścia do sklepu, niemoc stania w kuchni, niemoc stania w ogóle.
W takich momentach priorytetem jest u mnie szybkość zrobienia dania i czas, który trzeba spędzić: nad deską do krojenia, nad garnkiem mieszając, nad patelnią mieszając, dorzucając. Jak się bliżej zastanowić mam prawie same takie momenty.
To danie spełnia te parametry - nieduża ilość składników, czerwona soczewica gotuje się sama, nie trzeba jej moczyć, stać nad nią nie trzeba, szpinak dusi się błyskawicznie.
Efekt rewelacyjny - przyprawy na sposób indyjski, który mnie zawsze urzeka.
Inspiracja tutaj - przeze mnie jeszcze uproszczona.
porcja dla dwóch osób
Składniki:
- szklanka surowej czerwonej łuskanej soczewicy
- 2 lub 3 garści świeżego szpinaku
- masło klarowane ghee - można zastąpić dowolnym olejem lub masłem
- 1,5 łyżeczki kuminu
- 1 płaska łyżeczka gorczycy - u mnie czarna gorczyca
- 0,25 łyżeczki chili
- płaska łyżeczka soli
Soczewicę wypłukałam, ugotowałam w dwóch szklankach wody, po ugotowaniu odsączyłam. Czerwona gotuje się bardzo szybko - około 15 minut. Na patelni rozgrzałam ghee, wrzuciłam kumin, chili i gorczycę, poczekałam aż gorczyca zacznie strzelać. Wrzuciłam umyty i posiekany szpinak. Smażyłam aż szpinak zmiękł, dosypałam soli, dodałam soczewicę, wymieszałam chwilę jeszcze dusiłam, gotowe.
Jest to jedna z takich potraw których nie trzeba z niczym podawać - soczewica jest na tyle pożywna.
Wróciłam do kontemplacji zachodzącego powoli słońca z miseczką gorącego dania.
A o zawartości szklanki stojącej na zdjęciu za soczewicą napiszę w następnym poście.
Dominika
Aż się rozmarzyłam :)
OdpowiedzUsuńinteresujący wpis!
OdpowiedzUsuń