Jakiś czas temu odkryłam puree kalafiorowe. Niby nic, czym się różni zmiażdżony na papkę kalafior od ugotowanego po prostu? A jednak różnica jest spora: jedwabista konsystencja, czosnkowo-maślany smak, po prostu rewelacja. No i pomyślałam sobie, że jeśli z kalafiora można, to czemu nie z brokuła?
Składniki:
- brokuł
- 2 małe ząbki czosnku
- łyżka mleka kokosowego - ale może być każde inne, bardzo dobrze sprawdza się też owsiane
- 2 płaskie łyżki masła - można użyć sklarowanego, moje było zwykłe
- sól i pieprz do smaku
Brokuła ugotowałam, a później zmiksowałam z wszystkimi pozostałymi składnikami. Na końcu można jeszcze dosolić i dopieprzyć. Zjadać od razu póki ciepłe. Nadaje się świetnie do odgrzewania w mikrofalówce, chociaż to pewnie niezbyt zdrowe, najlepiej zjeść od razu.
Oczywiście takie puree, nawet z kalafiora, nie do końca przypomina zwykłe puree ziemniaczane. Mnie wydaje się znacznie lepsze. Jest mniej zapełniające, delikatniejsze, ma więcej smaku. No i jest zielone, co pewnie tradycjonalistom może trochę przeszkadzać a eksperymentatorom się podobać. Można je oczywiście podać jako dodatek do głównej potrawy, a można je zjeść po prostu samo, bądź z jakąś surówką. Ja zjadam samo, bo stworzenie klasycznego obiadu z więcej niż jedną potrawą cały czas jednak mnie trochę przerasta.
Dominika
Kradnę :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, i niech Ci na zdrowie wyjdzie :)
Usuń