Moje pierwsze i to zupełnie dosłownie, bo nigdy wcześniej nawet nie jadłam brownie. Nie bardzo więc wiedziałam czego się spodziewać, chyba wydawało mi się że może to być coś w rodzaju bardziej mokrego murzynka. Myliłam się!!
To jest naprawdę ciasto, które smakuje czekoladą. Jest absolutnie pyszne i nie można go zjeść dużo, mały kawałek wystarczy. Co jest ogromną zaletą, bo ma się je na dłużej :)
Jedyna jego wada to bardzo wysoka zawartość cukru, ale umówmy się że nie trzeba go przecież piec codziennie.
Ponieważ nie miałam wcześniejszych doświadczeń z brownie, skompilowałam sobie swój przepis z dwóch innych: z blogów Jadłonomia i Manifest Vegan. Pierwszy miał tę zaletę, że był z czekoladą a nie z kakao i wyglądał pysznie, a drugi był bezglutenowy i zawierał tofu, które chciałam wykorzystać. Czy wyszło prawdziwe brownie nie umiem stwierdzić, ale miało chrupiącą skórkę, którą podobno powinno mieć i wilgotny czekoladowy środek.
No i było absolutnie rewelacyjne.
Składniki:
- 180g tofu - mała paczka
- 3/4 szklanki mąki sorgo - można zastąpić mąką jaglaną lub owsianą, tak miałam najpierw w planie ale nie chciało mi się mielić mąk, skorzystałam z już posiadanych
- 1/4 szklanki mąki z tapioki - można zastąpić mąką ziemniaczaną lub kukurydzianą
- 1/4 łyżeczki sody
- 7 płaskich łyżek kakao
- 100g gorzkiej czekolady
- łyżeczka kawy rozpuszczalnej
- 1/2 łyżeczki soli
- 1/3 szklanki gorącej wody
- szklanka cukru trzcinowego
- 6 łyżek oliwy
- 1/4 szklanki posiekanych orzechów włoskich
W mikserze rozdrobniłam tofu z oliwą. W misce zmieszałam pokruszoną czekoladę, kakao, kawę i sól. Zalałam zawartość gorącą wodą i wymieszałam do rozpuszczenia się czekolady. Dołożyłam do miksera z tofu, dosypałam cukier i orzechy włoskie i jeszcze raz zmiksowałam. W tym momencie trzeba się bardzo powstrzymać żeby nie zjeść powstałej masy od razu. Ale warto zaczekać. Przełożyłam z powrotem do miski i dosypałam mąki oraz sodę. Wymieszałam porządnie łyżką (masa powinna być bardzo gęsta, nie ma mowy o przelewaniu do formy) i przełożyłam do formy 18x18 cm. i trochę uklepałam. Piekłam w 170 stopniach 40 minut, ale u Was będzie to pewnie około 30.
Ze względu na to, że jak dotychczas najlepszy sposób na tofu wg mnie to słodycze, przepis dodaję do akcji:
Dominika
Ciekawi mnie ta mąka z sorgo, w Polsce raczej niedostępna?!
OdpowiedzUsuńJa nie spotkałam w Polsce, nawet w internetowych sklepach. Kupiłam z ciekawości, w amerykańskim sklepie internetowym Iherb, gdzie kupuję głównie zioła.
UsuńNo tak, w Polsce to tylko ziarno widziałam, sprzedają głównie jako pokarm dla ptaków.A podobno sama mąka bardzo zdrowa, najlepsza z bezglutenowych bo nadaje się do wszystkiego.
OdpowiedzUsuńA ja zrobiłam dziś brownie z cieciorki, tahiny,buraków, awokado, domowego syropu daktylowego, domowego mleka migdałowego,z orzechami włoskimi i dżemem z czarnej porzeczki. Bez glutenu, bez jajek, bez mleka bez cukru a w smaku obłędne ! I muszę zapisać przepis, bo wiele już razy tworzyłam coś z głowy i za cholerę nie mogłam powtórzyć :)
OdpowiedzUsuńBrzmi fantastycznie. Przepis zapisz koniecznie, jest chyba wart powtórzenia!
UsuńTrafiłam na Twoją stronę przez przypadek, jednak moje kolejne odwiedziny u Ciebie z pewnością przypadkowe nie będą.
OdpowiedzUsuńPyszne przepisy, które z pewnością wypróbuję :)
Pozdrawiam!
Cieszę się do mnie trafiłaś. Byłam też u Ciebie i się cieszę że przybył mi nowy blog do odwiedzania. Trzeba się jakoś nawzajem inspirować :)
Usuńskorzystałam z przepisu - smak przepyszny! Nie jestem tylko pewna co zrobiłam źle, ponieważ ciasto się rozpada, nawet nie da się pokroić. z odstępstw - dodałam trochę mleka owsianego, ponieważ przy tej ilości gorącej wody masa była zbyt gęsta i zamiast 180 gram tofu dodałam 200 (akurat takie opakowanie). Tylko że wydaje mi się że to za mało na taki efekt... poza tym mąka owsiana i mleko owsiane plus mąka ziemniaczana powinny ładnie trzymać ciasto... Jeżeli masz pomysł, napisz proszę :-)
OdpowiedzUsuńPierwsze przykazanie dotyczące ciast bezglutenowych - nie wyjmować z formy i nie kroić dopóki całkiem nie wystygnie. Ja nie zawsze tego przestrzegam ale z pełną świadomością że będę jeść łyżeczką :). Poza tym trudno powiedzieć co mogło być przyczyną, mąki bezglutenowe potrafią być kapryśne, ja zawsze mam problem z jaglaną więc staram się ją mieszać z gryczaną, i mam za soba kilka ciast jedzonych łyżeczką do dziś nie wiem dlaczego. Generalnie najlepiej mieszać kilka rodzajów mąk w jednym cieście. Może masa była za rzadka, przy tym cieście powinna byc naprawdę gęsta, nie ma mowy o przelewaniu do formy, raczej trzeba przełożyć i ugnieść. No i grunt to się nie zrażać :) najważniejsze że pyszne
Usuńnie, tutaj akurat czymś się zajęłam i ciasto wystygło- a poza tym było wykrawane z formy. Myślę natomiast że konsystencja jest kluczem. Nie zaznaczyłaś tego wyraźnie w przepisie (to nie zarzut, może ew. sugestia ;-) i przyjęłam, że dążę do gęstej ale jednak płynnej konsystencji i dodałam więcej mleka. Stwierdziłam po prostu że to niemożliwe, żeby cokolwiek wyszło z ciasta, które jest tak suche... Może jeżeli jeszcze będziesz robić to ciasto, wrzucisz jakieś zdjęcie poglądowe przed włożeniem do piekarnika? Ja na pewno będę jeszcze próbować, bo smak naprawdę jest tego wart. Robiłam kiedyś (dawno) "prawdziwe" brownie i to Twoje nie ma się czego wstydzić :-)
UsuńW takim razie bardzo prawdopodobne, że konsystencja. Zaraz dopiszę w przepisie. Masa była dość zwarta i sucha, a po upieczeniu lekko wilgotna, dość twarda. Uff, dobrze że wiadomo co, zawsze się denerwuję jak ktoś pisze że coś nie wyszło :)
Usuń"zwarta i sucha" - taka by była gdybym nie kombinowała ;-) dziękuję bardzo! Stresik rozumiem, ale przy ciastach jest tyle niewiadomych, choćby mąka właśnie... a uwagi testujących pozwalają udoskonalić recepturę. Subskrybuję Twoje posty od dawna (google reader) i z przyjemnością czytam Twoje pomysły. Życzę powodzenia!
Usuńwersji z tofu jeszcze nie znałam, hmm :)
OdpowiedzUsuńCiekawe!