Dziś inspiracja z bloga Kasza Prodżekt, dwie sałatki, etiopska i armeńska, a ja sobie skompilowałam te dwie i jeszcze trochę pozmieniałam, więc moja jest prawdziwie kosmopolityczna. Zimowa i pożywna, trochę słodka, trochę musztardowa, najlepsza jeszcze trochę ciepła.
Składniki:
(porcja dla 3 osób)
- szklanka soczewicy - u mnie zielona i czarna (czerwona łuskana nie nadaje się do tego przepisu)
- garść suszonych śliwek
- garść orzechów włoskich
- garść rukoli
- 2 łyżki soku z cytryny
- 3 łyżki oliwy
- płaska łyżeczka soli
- 2 łyżeczki czarnej gorczycy
- szczypta pieprzy cayenne
- pieprz do smaku
Soczewicę wypłukałam, zalałam wodą (mniej więcej tyle samo wody co soczewicy) i ugotowałam do miękkości, uważając żeby jej nie rozgotować, około 20 minut. Śliwki namoczyłam w wodzie, żeby troszkę zmiękły i pokroiłam w paseczki. Orzechy pokruszyłam. Po ugotowaniu soczewicę wymieszałam ze śliwkami, orzechami i posiekaną rukolą. Gorczycę zmieliłam w młynku do kawy. Wszystkie przyprawy wymieszałam i zalałam 2 łyżkami wrzątku. Dodałam oliwę i sok z cytryny, wszystko razem dokładnie wymieszałam i zalałam miksturą sałatkę. Wszystko razem wymieszałam, poczekałam chwilę aż troszkę się przegryzie, ale niedługo, bo lubię jak soczewica jest jeszcze trochę ciepła.
Dominika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz