Ostatnio cała góra działkowego "bio" szczypiorku nędzniała na stole, jedliśmy go i jedliśmy ale nic nie ubywało. No i wymyśliłam taką pastę. Nie chwaląc się, genialnie wymyśliłam, cały szczypiorek poszedł w mgnieniu oka. W dodatku zniknął głównie w moim brzuchu a nie jak to zwykle bywa w adamowym.
Składniki:
- duży pęczek szczypiorku
- 2 cebulki dymki
- 2 ząbki czosnku
- awokado
- 2 łyżki płatków drożdżowych - opcjonalnie
- kilka liści bazylii
- 2 łyżeczki musztardy - najlepiej domowej
- 2 łyżki soku z cytryny
- pół łyżeczki soli
- woda
Awokado obrałam, dymkę i szczypiorek z grubsza posiekałam, czosnek obrałam. Wszystkie składniki zmiksowałam w malakserze na niezupełnie gładką masę. Wodę dodawałam po trochę, do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Resztki przechowywałam w lodówce. Na drugi dzień pasta wciąż była pyszna choć odrobinę ściemniała.
To była super pasta!!! Wyszła pyszna, zrobiłam sobie z nią fantastyczną ucztę, o której będzie w następnym poście. Idę polować na awokado, bo w niedzielę przyjeżdża nowa dostawa zielska.
Dominika
Wygląda cudownie, crème de la crème :) Kocham awokado :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam awokado, a ta pasta wygląda przepysznie! Aktualnie przebywam na diecie i na pewno skorzystam z tego przepisu! :)
OdpowiedzUsuń