Zadanie brzmiało: przepis na ciasto z porzeczkami pozbawić mąki z cieciorki. Okazało się to prostsze niż myślałam, wystarczyło tylko odjąć mąkę z cieciorki i zwiększyć udział pozostałych mąk. Efekt równie dobry jak pierwowzór. Tym razem z gruszką, bo bardziej mi pasowała do aromatu kaszy quinoa.
Zachęcam do eksperymentowania z mąkami na własną rękę. Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że pieczenie ciast nie jest jakąś wiedzą tajemną, do której dostęp mają tylko nieliczni, a bez dokładnej receptury i odmierzonych z dokładnością do grama składników na pewno wszystko się rozleci. Napiekłam ciast już nie mało, często brałam jakiś przepis i dowolnie zastępowałam skomplikowane mieszanki mąk lub mąkę pszenną, dowolnie wybranymi mąkami jakie miałam pod ręką. Wychodziło różnie, czasem się kruszyło, czasem było trochę gliniaste, wyrastało bardziej lub mniej. Ale NIGDY nie okazywało się niezjadliwe, smak był zawsze fantastyczny, a w krytycznych momentach jedliśmy je po prostu łyżeczką :). Dopiero wtedy, kiedy odkładasz przepis nie czytając, bądź czytasz i dowolnie go zmieniasz, zaczynasz się uczyć na czym pieczenie polega. Bez tego etapu nigdy nie przestaniesz się bać. I zawsze będzie ktoś, kto będzie mógł Ci powiedzieć: "ja wiem lepiej".
CIASTO Z QUINOA I GRUSZKĄ
Składniki:
(silikonowa forma na 6 muffinek i kwadratowa forma 18x18, zamiennie może być standardowa keksówka)
- szklanka surowej kaszy jaglanej zmielonej w młynku do kawy
- 3/4 szklanki surowej kaszy quinoa zmielonej w młynku do kawy
- 3/4 szklanki pestek dyni zmielonych w młynku do kawy
- gruszka
- 2/3 szklanki ksylitolu - można zastąpić trzcinowym cukrem
- 3 łyżki siemienia lnianego zmielonego w młynku do kawy
- szklanka wody
- pół szklanki oliwy
- szczypta soli
- łyżeczka sody
- łyżeczka soku z limonki
- łyżeczka ekstraktu waniliowego
Kasze i pestki dyni zmieliłam jak zawsze partiami w młynku do kawy. Wszystkie suche produkty wymieszałam razem. Zmielone siemię lniane zalałam szklanką wody i poczekałam aż zrobi się żel. Suche produkty połączyłam z mokrą masą siemienia, oliwą i sokiem z limonki, i wymieszałam do
połączenia składników. Na koniec dodałam obraną i pokrojoną w niedużą kostkę gruszkę i ostrożnie wymieszałam. Masę przełożyłam do foremek na muffinki i formy wyłożonej
papierem do pieczenia, włożyłam do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni i piekłam 60 minut. Długo, ale mój piekarnik piecze wolno, u Was może to być w sumie około 40 minut - 30 jeśli będą to tylko muffinki, najlepiej sprawdzać suchym patyczkiem. Po wyjęciu z piekarnika poczekać z wyjęciem z formy do pełnego wystudzenia.
Babeczki i ciasto są zwarte, ładnie wyrosły i mocno pachną kaszą quinoa. Jest to więc przepis dla wielbicieli wyrazistych smaków.
Dominika
Babeczki i ciasto są zwarte, ładnie wyrosły i mocno pachną kaszą quinoa. Jest to więc przepis dla wielbicieli wyrazistych smaków.
Dominika
Intrygujące :)
OdpowiedzUsuńSuper, muszę wypróbować. Czy ciasto ładnie odchodzi od papilotek? Mi nigdy się to nie udaje i masa ciasta zostaje na papierze.
OdpowiedzUsuńOdrobina zostaje niestety w papilotkach, ale nie za dużo.
Usuńspróbuj może w silikonowych foremkach, powinno odejść bez problemu a silikon jest obojętny (nie wchodzi w reakcje z jedzeniem)
UsuńAnka
Mmmmm a to nowe smaki dla mnie ;) koniecznie trzeba wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńświetny wypiek bez jajek! Takie muffinki idealne na drugie śniadanie lub podwieczorek :)
OdpowiedzUsuń