sobota, 16 marca 2013

SŁODKIE CZY WYTRAWNE? - o przyzwyczajeniach słów kilka

Muszę w końcu to powiedzieć jasno i bez ściemy. Jestem uzależniona od słodyczy i odkąd pamiętam zawsze byłam. Jeszcze dwa lata temu słodziłam herbatę 2 kopiastymi łyżkami cukru!! A wieczorami kiedy nagle w domu zabrakło ciastek, pomimo wielkiego lenistwa zakładałam kurtkę i biegłam do najbliższego jeszcze czynnego sklepu po coś słodkiego (im bardziej sztuczne tym lepsze).
Kiedy przysięgłam sobie zmianę diety właśnie to stanowiło dla mnie punkt kluczowy. Oczywiste było, że jeśli chcę wytrwać w diecie czas dłuższy, muszę sobie zapewnić jakieś słodycze z nią zgodne. Odmawianie sobie tego mijało by się z celem, w chwili głodu po prostu znów zbiegłabym do sklepu po te cholerne ciasteczka. Od początku więc nie zakładałam w tym kierunku szczególnych wyrzeczeń,  nie było moim celem odzwyczajenie się od słodyczy, tylko samodzielna produkcja zgodnych z moją dietą. I w ten sposób to działa już półtora roku, kiedy tylko mam na to ochotę obżeram się słodkim bez ograniczeń - dbam tylko o to, żeby były to suszone  lub świeże owoce, ciasta lub ciastka bezglutenowe, bez jajek, bez mleka, słodkie desery z orzechami, ziarnami, miodem.
Zrobiłam niedawno ciastka i ciasto dla trochę szerszego grona, głównie po to żeby mieć co jeść w trakcie spotkania, ale bardzo też lubię gdy ktoś próbuje moich wypieków (najbardziej oczywiście lubię jak pożera z nieukrywaną przyjemnością).
Znajoma spróbowała:
- Dobre, takie niesłodkie, lubię takie.
Potem znajomy:
- Takie wytrawne, bardzo smaczne.
W chwili paniki pomyślałam, że zapomniałam posłodzić. Potem przypomniałam sobie, że przed wyjściem z domu próbowałam i było słodkie. To może nie wymieszałam dokładnie, zawsze coś potrafię skopać. Wróciłam do domu, spróbowałam jeszcze raz - słodkie. Zapytałam Adama, powiedział że dobre jak zwykle.
Rzecz się nieco rozjaśniła, kiedy ostatnio, po półtora roku diety, pierwszy raz kupiłam ciastka w sklepie - amarantuski słodzone miodem, ekologiczne, za kupę kasy. Rozpakowałam, spróbowałam - o matko, jakie słodkie, sam ulepek, nawet nie czuć amarantusa.
A morał tej historii? Bez morału - może tylko taki, że każde przedsięwzięcie, dość konsekwentnie przeprowadzone, może mieć swoje niespodziewane skutki uboczne. W tym przypadku bonus, którego nie oczekiwałam, ale który powitałam z uśmiechem.

CIASTKA GRYCZANO-JAGLANO-OWSIANE (na bazie moich ciastek gryczano-jaglano-owsianych z masłem)
Składniki:
  • szklanka mąki gryczano-jaglanej - u mnie zmielona z kaszy jaglanej i gryczanej niepalonej
  • szklanka płatków owsianych zmiksowanych jak najdrobniej - dla osób z nietolerancja glutenu muszą być certyfikowane
  • ćwierć szklanki migdałów zmiksowanych jak najdrobniej - opcjonalnie, mnie zostały resztki z produkcji ciasta
  • 1/3 szklanki oliwy
  • 1/3 szklanki mleka - u mnie migdałowe, sposób przygotowania tutaj
  • skórka otarta z pomarańczy
  • odrobina ekstraktu waniliowego
  • 3 łyżki ksylitolu
Wszystkie suche składniki zmieszałam razem. Dodałam mokre i zagniotłam ciasto. Tym razem nawet szybko poszło, ciasto wyszło dość elastyczne. Rozwałkowałam ciasto używając jak zwykle butelki (do wałka bardziej się przykleja). Wycinałam foremką okrągłe ciasteczka. Piekłam na blasze wyłożonej papierem około 20 minut. Ciastka można układać blisko siebie, nie rozpływają się w trakcie pieczenia.


Z moich obserwacji wynika, że im więcej mleka lub wody tym ciastka wychodzą twardsze. Na samym oleju lub maśle wyszły by zdecydowanie bardziej kruche. Następnym razem ilość mleka zmniejszę, może kiedyś wypracuję jakiś złoty środek. Jeśli wyda się Wam za mało słodkie, nie krępujcie się, można dodać miód.
PS. Herbatę słodzę teraz jedną niecałą płaską łyżeczką ksylitolu, miodu, czasem cukru trzcinowego. Jeśli nie mam czym posłodzić, nie słodzę i też nie krzywię się z obrzydzenia. Raz przez przypadek posłodziłam sobie dwa razy i wtedy dopiero się skrzywiłam. A to nie było razem nawet tyle cukru ile dawniej było standardem.

Dominika

3 komentarze:

  1. Wszystko ma swoje plusy :) Ja też, choć kocham słodycze, wolę takie mniej słodkie niż sklejające paszczę ;) Bardzo zgrabne ciasteczka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć :) Upiekłam Twoje ciasteczka. Toż to cudo jest:) Do części dodałam kakao i takie też bardzo nam smakują:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wypiek bardzo udany, pyszny.

    OdpowiedzUsuń