To był mój świąteczny mazurek. Ponieważ ciasto miało być prezentowane w szerszym gronie, nie chciałam być jak zwykle posądzona o wytrawność. W związku z tym nie jest to specjalnie dietetyczne ciasto - zawiera masło i bardzo dużą ilość miodu. Ale za to jest pyszne. Pomysł znalazłam na blogu Coś niecoś, z tym że zarówno spód jak i wypełnienie zostało mocno dostosowane do mojej diety, z oryginalnego spodu praktycznie nic nie zostało (za to dodałam mak na specjalne życzenie mojego męża - i sprawdził się znakomicie). To jest taki rodzaj ciasta jakiego jestem gorącym wielbicielem - bardzo intensywnie cytrynowe i baaardzo słodkie.
Składniki:
(forma do tarty o średnicy 24 cm.)
Spód:
- 1/4 szklanki surowej kaszy gryczanej - zmielonej na mąkę w młynku do kawy
- 3/4 szklanki surowej kaszy jaglanej - zmielonej na mąkę w młynku do kawy
- 1/3 szklanki maku
- 3 łyżki siemienia lnianego zmielonego w młynku do kawy, zalane 9 łyżkami wody
- 80 g masła
- szczypta soli
- szklanka miodu
- pół szklanki migdałów
- sok i skórka z jednej cytryny
- 3 łyżki śmietanki kokosowej (to co zbiera się w puszce na wierzchu, po włożeniu mleka kokosowego do lodówki
Kaszę gryczaną i jaglaną zmieliłam w młynku do kawy. Siemię lniane zmieliłam i zalałam 9 łyżkami wody. Suche składniki spodu wymieszałam w misce, dodałam siemię i masło pokrojone na kawałki. Zagniotłam ciasto i wylepiłam nim formę do tarty. Ponakłuwałam spód widelcem i wstawiłam do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni, na 10 minut.
Miód roztopiłam w rondelku, podgrzewając go. Dodałam migdały, zmiksowane na mąkę, na początku grubo w malakserze, potem na mąkę w młynku do kawy (mój młynek do kawy nie wyrabia przy całych migdałach). Dodałam sok, skórkę z cytryny i podgrzewałam dalej, mieszając, aż do połączenia składników w jednorodną masę. Zdjęłam z kuchenki i dodałam śmietankę kokosową. Wymieszałam, poczekałam aż się rozpuści i wylałam masę na podpieczony spód. Całość piekłam jeszcze 10 minut w 200 stopniach i następne 10 minut w 180 stopniach. Masa powinna trochę stężeć w trakcie pieczenia. Po wyjęciu z piekarnika ostudziłam. Przechowywałam w lodówce, gdzie jeszcze trochę powinna stężeć.
Miód roztopiłam w rondelku, podgrzewając go. Dodałam migdały, zmiksowane na mąkę, na początku grubo w malakserze, potem na mąkę w młynku do kawy (mój młynek do kawy nie wyrabia przy całych migdałach). Dodałam sok, skórkę z cytryny i podgrzewałam dalej, mieszając, aż do połączenia składników w jednorodną masę. Zdjęłam z kuchenki i dodałam śmietankę kokosową. Wymieszałam, poczekałam aż się rozpuści i wylałam masę na podpieczony spód. Całość piekłam jeszcze 10 minut w 200 stopniach i następne 10 minut w 180 stopniach. Masa powinna trochę stężeć w trakcie pieczenia. Po wyjęciu z piekarnika ostudziłam. Przechowywałam w lodówce, gdzie jeszcze trochę powinna stężeć.
Dominika
Szalejesz z tymi tartami ostatnio! Wszystkie wyglądają smakowicie :)
OdpowiedzUsuńNo, nawet Adam już mówi, że przeginam. Ale cały czas zjada :)
UsuńJeszcze nie jadłam takiej tarty tzn.o takim spodzie.
OdpowiedzUsuńbardzo jestem ciekawa tego spodu jak smakuje,muszę wypróbować koniecznie bo już nie pierwszy raz mnie kusi...;) polecam ciasto delicje wg przepisu mamy;)
OdpowiedzUsuńhttp://gotujenacodzien.blogspot.com/