Pewna Osoba wchodzi do domu.
- Coś czuję, coś czuję – mówi głosem pełnym wzruszenia. Czyżby nastąpił u niego przełom duchowy? - myślę sobie. I już widzę oczami duszy, jak nasz dom się subtelnie przesuwa ze sfer ziemskich kłótni w sferę niebiańskiej harmonii. Patrzę w nienaturalnie wybałuszone oczy Pewnej Osoby, roziskrzają je sprzeczne uczucia dotąd poupychane głęboko pod fałdami tłuszczu. Jestem pewna, że to ten moment: teraz nareszcie wszelkie zadawnione traumy ujawnią się i znikną. Jego empatia i wrażliwość, skutecznie skrywane przed światem, zajaśnieją przynależnym im blaskiem, a moja ukochana Pewna Osoba stanie się wreszcie wolnym człowiekiem, który już nie musi zapadać się w siebie godzinami przed telewizorem. Pytam więc także głosem na specjalne okazje:
- Co czujesz kochany?
- Było gotowane – odpowiada Pewna Osoba niczym dziecko, domagające się wizyty św. Mikołaja, choć pełne lęku, że jednak nie będzie prezentu.
- Zrobiłam obiad. Nałożyć ci?
- Jest jedzenie – i łzy radości lecą mu po policzkach – przychodzę – powtarza sobie - a w domu jest jedzenie.
Po tym wstępie z dumą wyjmuję z piekarnika kaszę jaglaną z bakłażanem. Rozganiam zdecydowanym gestem lekką mgłę zawodu, że jednak Pewna Osoba nie doznała oświecenia i ja będę dalej musiała żyć ze zwykłym śmiertelnikiem o ciężkim charakterze. Pocieszam się, że przynajmniej obiad upłynie nam wśród pochwał świeżo przeze mnie wymyślonej potrawy. Bo kaszy nie gotowałam, tylko ją zapiekłam w pomidorach z puszki i tym co wyciekło z lekko zgrilowanego bakłażana.
Pewna Osoba rozsiada się, zajada.
- Dobrze kaszę jaglaną przyprawić – stwierdza lakonicznie i patrzy w bok, co oznacza, że chciałby się wyzłośliwić, ale trochę się boi.
- Nie smakuje ci? – dopytuję się.
- To jedzenie jest wspaniałe – prostuje Pewna Osoba – i niestety rozwija swoją wypowiedź:
- Ma jedną, wielką niezaprzeczalną zaletę: jest, pojawiło się cudowanie we właściwym momencie, a nawet bar po drodze już był zamknięty – i do mojego przemyślanego dania ładuje sobie majonez, a następnie musztardę.
- Nie pojawiło się cudownie, tylko ugotowałam – próbuję wymusić na nim choćby cień uznania.
- Rzadko się tak samo z siebie pojawia – Pewna Osoba niezrażony dalej ciągnie swoje kulinarno-ontologiczne rozważania – zazwyczaj muszę zrobić.
- Czyli albo ty gotujesz, albo się cudownie samo pojawia? A ja nigdy nie gotuję? - upewniam się .
- Cicho już, niezdrowo tak gadać przy jedzeniu.
Tyle jeśli chodzi o oświecenie, empatię, wrażliwość, harmonijne pożycie i inne przyjemności.
- Cicho już, niezdrowo tak gadać przy jedzeniu.
Tyle jeśli chodzi o oświecenie, empatię, wrażliwość, harmonijne pożycie i inne przyjemności.
Swoją drogą potrawę naprawdę dobrze lepiej przyprawić niż ja to zrobiłam.
(na zdjęciu kasza przygotowana na połowę ilości z przepisu, z czosnkiem, cebulą, bakłażanem, oliwą, pomidorami i przyprawami - pyszna - Dominika) |
KASZA JAGLANA ZAPIECZONA Z POREM I BAKŁAŻANEM
- ok. szklanka kaszy jaglanej
- dwa bakłażany
- puszka pomidorów
- jeden średniej wielkości por
- olej kokosowy
- tymianek, bazylia, chili, sól
Bakłażany w całości zgrillowałam w piekarniku rozgrzanym do 180, potem pokroiłam.
Kaszę wypłukałam (nie gotowałam jej).
Por pokroiłam (dość drobno).
No i wszystko to razem wymieszałam w naczyniu żaroodpornym, dodając trochę oleju kokosowego (moim zdaniem równie dobry byłby każdy inny rodzaj tłuszczu), przyprawiłam, jak już wspomniałam za delikatnie i wstawiłam do piekarnika (cały czas 180 stopni) na ok. 40 minut.
Na koniec posypałam pestkami dyni – pomogło, z zieloną pietruszką moim zdaniem byłoby jeszcze lepsze. Może czosnek jest brakującym elementem?
Potrawę uznaję za pomysł wstępny. Mimo że spodziewałam się po tym daniu nieco więcej – będę pomysł rozwijać – bo kasza jaglana, nasiąkająca w trakcie pieczenia sokami wypuszczanymi przez warzywa lub owoce, warta jest kolejnych prób.
Agnieszka
Fajny sposób na mocno-zdrową zapiekankę, tylko zastanawiam się, czy płyn z jednej puszki pomidorów starcza na szklankę kaszy?
OdpowiedzUsuńPo upieczeniu ziarenka kaszy nie są twarde?
Bakłażan też wypuścił trochę soków, wszystko razem było dość wilgotne i po upieczeniu absolutnie kasza nie była twarda. Ale w przypadku obaw, zawsze można dać tych pomidorów trochę więcej :)
Usuń